Moim pierwszym zauważonym doświadczeniem już po dwóch tygodniach spożywania
jęczmienia było to, że zaczęłam odczuwać więcej energii. Stałam się mniej senna w ciągu
dnia, łatwiej było mi wstać rano z łóżka, czułam się taka doenergetyzowana. A piłam wtedy tylko
małą płaską łyżeczkę Jęczmienia.
Po jakimś miesiącu zauważyłam, że mam mniejsze łaknienie na słodycze. Zjadłam dwie
kostki czekolady i ochota przechodziła. Ciężko było mi zjeść np. snickersa. Stał się dla mnie za
słodki. Czasem jest nawet tak, że nie mam ochoty nawet skosztować gotowych słodyczy.
Oczywiście są dni kiedy przyjdzie smak na słodkie, ale jest takich dni dużo mniej. Co ciekawe
zauważyłam to również u swoich dzieci. Zauważalnie spadło spożycie słodkiego u nas. Dzieci
mają mniejszy apetyt na słodycze.

W tegoroczne wakacje stwierdziłam, że jeśli zielona żywność ma wpływ na wytwarzanie
melaniny w skórze, a tym samym na podatność skóry na oparzenia słoneczne, to chcę to
sprawdzić. Bardzo chciałam maksymalnie ograniczyć filtry chemiczne – bo stosowanie ich nie
pozostaje obojętne dla naszego zdrowia. Tegoroczne wakacje spędziliśmy w Chorwacji. Zielonki
zabraliśmy ze sobą i piliśmy je regularnie. Zabrałam na wszelki wypadek jeden krem z filtrem
50, oraz pierwszy raz kremy na słońce oparte na naturalnych składnikach, robione przez moją
koleżankę. Najstarsza z córek praktycznie była smarowana cały czas naturalnym kremem.
Zdarzyło się, że miała zaczerwienioną skórę w początkowe dni, ale na drugi dzień śladu po nich
nie było. U młodszej, filtrem 50 smarowałam miejsca najbardziej podatne na oparzenia np.
ramiona. Aczkolwiek nie za każdym razem. Jeśli jakieś miejsca się zaczerwieniły, to skóra
szybko wracała do siebie. Ja na własne życzenie spiekłam sobie nogi. W ten dzień
przebywaliśmy na plaży stanowczo za długo. Nie posmarowałam się „dawką” przypominającą
kremu i nogi miałam spieczone jak u raka. Zastosowałam okład z jęczmienia, spray z aloesu,
masełko po opalaniu i wypiłam dodatkową porcję jęczmienia. Na drugi dzień zrobiłam sobie
wolne od plażowania. Pod koniec drugiego dnia czerwony kolor nóg zbladł o połowę. Na
następny dzień już normalnie korzystałam ze słońca. Zauważyłam również, że nasza skóra
szybciej się opalała na piękny brązowy kolor i opalenizna była mocniejsza niż w
poprzednich latach.

Picie jęczmienia z rana i spożywanie chlorelli w ciągu dnia stało się naszym codziennym
rytuałem. Przed wyjściem do pracy staram się przygotować jęczmień do picia, a jeśli nie zdążę
go wypić to zabieram w shakerze do pracy. Zastępuje mi pierwszy posiłek i rzeczywiście
odczuwalnie syci. Nawet moje dzieci zauważyły, że jeśli wypiją dużą szklankę jęczmienia przed
posiłkiem, czują się najedzone i nie mają już wtedy takiej ochoty na posiłek. Można wykorzystać
ten sposób u dorosłych i dzieci, którzy potrzebują zmniejszyć ilość zjadanych posiłków.
Są dni, że w ciągu dnia mój organizm sam domaga się jęczmienia – przychodzi na niego silna
ochota. U moich dzieci również bywają takie dni, wtedy słyszę: „Mamo zrobisz mi jęczmień?!”
Widocznie organizm daje znać, że go potrzebuje.

Mój mąż lubi gdy to ja serwuję mu dawkę jęczmienia z rana, i nawet wtedy kiedy mam na
później do pracy, to i tak „wyciąga” mnie z łóżka wołając – „Wstań i zrób mi jęczmień proszę”.
Widocznie od żony smakuje lepiej 

Poprawiliśmy również naszą odporność, jeśli np. dzieci coś załapią, szybciej wychodzą z
infekcji i przebiega ona łagodniej. Wspomagamy się wtedy również dodatkowymi porcjami
jęczmienia i chlorelli.

Zielonki to cud – leczą ciało, umysł i duszę.

Michaela jest profesjonalnym i aktywnym doradcą Zielonej Żywności. Jeśli jej historia jest Ci bliska, zmagasz się z podobnymi problemami i chcesz zastosować sok z trawy Jęczmiennej i Chlorellę możesz skontaktować się z nią bezpośrednio.

Michaela Kulik: michaela.cud@wp.pl, tel. 507 950 599